napisałam się, napisałam i coś mi zeżarło...
nie ma większych różnic w wynagrodzeniu dlatego tutejsze pielęgniarki nie są zainteresowane kursami, studiami, tytułami. Jest jakiś dodatek za wysługę, ale minimalny, rodzinne też symboliczne, nie ma rozgraniczenia na "cięższe" czy "lżejsze" oddziały. Jest tylko różnica między prywatnym a państwowym. Wszystkie płace, dodatki, przywileje są konkretnie ustalone w konkretnych ustawach sektorowych i nie ma możliwosci, że króryś szpital płaci mniej czy wiecej w zależnosci od regionu czy miasta. Generalnie przestrzega sie tutaj świętej zasaday: za tę samą pracę takie samo wynagrodzenie. W prywatnych oczywiscie rządzą się swoimi prawami i płacą minimalne stawki za niewolnicza pracę. Tego ostatniego właśnie ostanio doświadczam na własnej skórze

a koszty utrzymania...no cóż, rosną niestety. Wynajęcie mieszkania w duzym mieście Barcelona, Madryt, Walencja to około 600-800 euro. Reszta chyba tak jak w Polsce mniej więcej. Paliwo mamy tańsze, owoce, warzywa może trochę wyższe (mandarynki, pomarańcze 0.5 e, jabłka 1-1.50 e, przeciętna wędlina i sery 7-10 e za kg, ryby świeże od 3 do 10 e za kg, drób, mięso 5-12 e za kg)
ceny niepostrzeżenie rosną z dnia na dzień, pensje stoją w miejscu ale to chyba wszędzie...
nie jest to już ta sama Hiszpania co 10 lat temu...
